Jako wolontariusz medyczny mam zaszczyt wspierania i towarzyszenia choremu oraz jego rodzinie w tak intymnym etapie ich życia, jakim jest choroba i w – jak to ktoś kiedyś pięknie określił – „przechodzeniu na drugi brzeg”. Wraz z całym zespołem hospicyjnym, bo jestem tylko jednym z jego ogniw, staram się najlepiej jak potrafię pomóc choremu przeżyć ten ostatni etap życia, by mógł odejść godnie, z miłością i bez poczucia lęku. Ich rodzinom staram się natomiast pomóc przetrwać trudny czas choroby i pożegnania bliskiej osoby.
Każdy z chorych, którymi się opiekowałam i opiekuję, nauczył mnie przede wszystkim życiowej pokory. Tego, że nie na wszystko w swoim życiu mamy wpływ, uśmiechu – nawet przez łzy, przeżywania głębiej każdej chwili, szczerej radości i szczerego smutku. Widzę, że przewartościowałam swoje życie, nauczyłam się skupiać na rzeczach ważnych i nie przejmować drobiazgami.
Kiedyś pani Ela, nasza pacjentka spytała mnie skąd biorę siłę, by tam przychodzić, być przy nich, opiekować się, nieść spokój uśmiech w obliczu cierpienia i śmierci. Odpowiedziałam jej, że to nasi chorzy dają mi tą pozytywną energię i siłę, dla nich chcę tu być i wracać tak często jak mogę. Wolontariusz zżywa się z podopiecznymi, nawiązują się ciepłe relacje i przyjaźnie. Rozstania są trudnym przeżyciem, ale na tym „drugim brzegu” mam już wielu przyjaciół – takie myślenie pozwala mi trwać.
Oczywiście, że praca w hospicjum może dawać satysfakcję i to ogromną. Blady uśmiech na twój widok na twarzy odchodzącej osoby, pełne wdzięczności spojrzenie, przyciągnięcie twojej dłoni, pytanie „Będziesz przy mnie?”, „Kiedy znowu przyjdziesz?”, „Lubię, kiedy przychodzisz” czy wołanie od progu „O, idzie nasz aniołek!” – tego nie można porównać z niczym innym. Takie gesty dają poczucie bycia potrzebnym i motywują do jeszcze większego zaangażowania i pracy.
To, że zostałam wolontariuszem medycznym w hospicjum jest dla mnie ogromnym darem i zaszczytem. Gdyby ktoś 3 lata temu powiedział, że przekroczę próg hospicjum, uśmiechnęłabym się z pobłażaniem. W tym momencie stało się to tak ważna częścią mojego życia, że nie wyobrażam sobie tygodnia bez wizyty w hospicjum.
A osoby, które są tam obecnie i te które już odeszły zawsze pozostaną w moim sercu i modlitwach. Wspomnienie o nich wywoła ciepły uśmiech na mojej twarzy.
Katarzyna Lubszczyk
wolontariusz medyczny,
związana z „Hospicjum im. Jana Pawła II” w Żorach od grudnia 2013 r.